tutaj przyznaję się bez bicia - nie za każdym razem. Całość trzymam w ciemnym miejscu w temperaturze ok 13-15st.
DDXa też nie gazowałem. Stocka D76 również i mimo to działały przez ok kwartał (potem się po prostu kończyły)
Moderatorzy: rbit9n, Michał Kowalski, Jerzy, zladygin
tutaj przyznaję się bez bicia - nie za każdym razem. Całość trzymam w ciemnym miejscu w temperaturze ok 13-15st.
Zgadza się. Ilfordy mają wyraźne, mocno naświetlone napisy na krawędziach. Jednak jest możliwość (niewielka) że napisy pomimo poprawnego wywołania będą słabo lub wcale nie widoczne. A to w wypadku kiedy ta krawędź przywrze do rolki w wywoływaczu, natomiast odklei się w utrwalaczu. Miewałem takie przypadki, kiedy jeszcze namaczałem i kręciłem. Obecnie wołam z suchego i przewracam, w szpulach Patersona efekt nie występuje.
ja myślę że trzymane perferkt
byłeś wąsaczu, pewnie nie wiedziałeś co napisać, ja rozumiem i pozdrawiam, acz zagadka wciąż nierozwiązana, ja tam czuję jakiś wstyd przez zaniedbanie.
nie wiem trochę co mam o tym myśleć. zdaje mi się, że brakuje mi po prostu wiedzy nt. negatywów. jak są skonstruowane, rodzaje emulsji i jak poszczególne składniki chemiczne wywoływacza jak i całe wywoływacze oddziaływują na negatyw.
Nawet nie próbuj. Żołądek sobie rozwalisz na lata.
starsza ksiazka, gruba, ale jak dla mnie dobrze napisana, pozwala zrozumiec jak jest zbudowany negayw, jak powstaje obraz srebrowy i jak dziaja na niego chemikalia. nowsze bajery, jak delta krysztaly to trzeba niestety w necie sobie poszukac...
To ma być argument? No wybacz! Że ktoś nie ma pojęcia o podstawowych zasadach przechowywaniu chemikaliów i trzyma je w szafce kuchennej obok soli i cukru? O czym Ty w ogóle do mnie mówisz? Pomijam ten argument i uznaję go jako nie były. Czuję się zażenowany poziomem z którego wystartowałeś.J.A. pisze: ↑20 mar 2019, 23:03 Samodzielne rozważanie chemii niczego nie gwarantuje, bo podobnie jak w przypadku gotowych koncentratów, to też gdzieś ludzie robią, potem pakują, potem sprzedają potem inni ludzie rozważają w mniejsze porcje, znowu pakują.
Niedawno był wątek o nie metolu. Oczywiście, są proszki, które na wygląd czy zapach można rozróżnić, ale nie każdy to potrafi i nie każdy proszek ze 100% pewnością można poznać.
Ja o tym właśnie, poniekąd. Jak z tym "pudełkowym jedzeniem", które rzekomo ma być zbilansowane i zdrowe, a potem się okazuje, że coś jest nie tak bo włosy się łamią, kiszki się gniewają... Biorąc jakikolwiek gotowy wywoływacz (obojętne, koncentrat w płynie czy mieszaninę proszków) nie wiesz dokładnie co jest w środku. Możesz opierać się wyłącznie na deklaracji producenta, że to jest "Rodinal według pierwszego składu", albo D-76, którego skład opublikowano wieki temu. No i potem okazuje się, że film wyszedł blady. Co jest tego przyczyną? Aparat? światłomierz? temperatura? czas obróbki? sposób mieszania? Czy wadliwy film? Strasznie dużo tych wątpliwości, nie uważasz? Aparat możesz sprawdzić, światłomierz też, termometr tak samo. Filmu nie sprawdzisz bo gdzie mu zajrzysz? Wywoływacza "kupnego" też nie sprawdzisz inaczej jak na wadze (znając jego skład recepturowy i na jaką ilość roztworu jest przeznaczony możesz go sobie zważyć i stwierdzić, że sumaryczna waga składników odpowiada tej z receptury lub (najczęściej) jest inna. I zastanawiasz się, jak w przypadku starego fotonowskiego hydrofenu czy kobitki nasypujące łychami odczynniki do pojemników na taśmie zagadały się i czegoś tam niedosypały, czy może wsypały po dwa razy to samo?
Jesteś tego pewny? Podaj źródło.